Najazd Wampirów z Hollywood na Warszawę

14:55

Dziewczyny! Która z Was choć raz nie marzyła o zostaniu wybranką Johnny'ego Deppa? Ile znam kobiet, młodszych i starszych, szczupłych i krągłych, każdej z nich zapiera dech w piersiach, kiedy na ekranie pojawia się ON. To samo tyczy się mnie.
Wydaje się, że mężczyźni tacy jak Johnny Depp mają wysokie, jeśli nie bardzo wysokie, wymagania w stosunku do swoich kobiet. Zatem jak to się stało, że spośród kilkutysięcznego tłumu ten bóg w ludzkiej skórze zauważył właśnie mnie?

źródło: https://www.facebook.com/LiveNationPL/
Tydzień temu na warszawskim Torwarze miała miejsce iście hollywoodzka noc. Na scenie pojawiło się trio w postaci Alice'a Coopera, Joe Perry'ego (Aerosmith), Johnny'ego Deppa i rozgrzali polską publiczność do czerwoności.
Hollywood Vampires powstali w 2015 roku i w tym samym roku wydali swój pierwszy album. Płyta jest hołdem dla muzyków, którzy zmarli w latach 70 XX wieku.
źródło: https://www.purpleclover.com/
Występ głównych gwiazd poprzedzał koncert bardzo utalentowanego zespołu Hollywood Undead. Grupa kolesi w maskach, bardzo utalentowanych, bo niemal każdy śpiewa, gra na gitarze, rapuje, wyrywa piszczące nastolatki i strach pomyśleć, co jeszcze robi. A tak na poważnie. Niskie, coby nie powiedzieć żadne, umiejętności wokalne, spluwanie na scenę, przekleństw więcej niż koralików na różańcu i wyjątkowo płytkie żarciki o podtekście seksualnym. Żeby była jasność. Nie mam absolutnie nic przeciwko takim dowcipom, o ile trzymają chociaż minimalny poziom i doprowadzają do śmiechu obie strony. Tu odnosiłam wrażenie, że rzucane teksty śmieszą jedynie autora, bo nawet jego koledzy w pewnym momencie czuli się zakłopotani.
źródło: http://genreisdead.com/
Większe wrażenie od samej muzyki wywarły na mnie efekty specjalne w postaci sztucznych ogni, świecących palm czy generatorów dymu. To były jedyne momenty, kiedy podczas koncertu Hollywood Undead działo się coś wartego uwagi. Co prawda publiczność zdecydowanie ożywiła się po zaproszeniu na scenę jednego z fanów i odegraniu coverów 'Enter Sandman' oraz 'Du Hast'. Chociaż to chyba była kwestia samych utworów, aniżeli ich wykonania.
źródło: https://www.facebook.com/hollywoodundead/
Po problemach technicznych, z którymi ekipa uwinęła się całkiem sprawnie, a w hali zgasły światła, na scenę weszli Hollywood Vampires. Zespół w składzie: Alice Cooper, Joe Perry, Johnny Depp, Tommy Henriksen (gitara, chórki), Glen Sobel (perkusja) oraz Chris Wyse (bas, wiolonczela) dał najwspanialsze przedstawienie, w jakim miałam przyjemność uczestniczyć. Wszystko było absolutnie perfekcyjne: muzyka, setlista, kontakt z publicznością. Alice Cooper okazał się być całkiem hojnym staruszkiem i co chwilę rzucał w stronę fanów kolejne fanty. W jego ślady próbował iść Johnny Depp. Spróbował rzucić do fanów kartę do gry, która była dodatkiem podczas 'The Jack', jednak ta... wróciła do niego! Okazuje się, że Depp tak działa na świat, że nawet martwe przedmioty nie chcą się z nim rozstawać. Tego problemu z pewnością nie miały fanki, które z wdzięczności za przyjazd do Polski zasypały scenę stanikami.
źródło: prywatna galeria
Na koncercie usłyszeliśmy w sumie 19 utworów razem z bisem. Jedną z piosenek było 'Sweet Emotion', która zapadnie mi w pamięć do końca życia. Johnny'ego i mnie dzieliła cała szerokość sceny - on po lewej stronie, ja po prawej. Cóż, przynajmniej miałam dobry widok na wszystkich występujących muzyków. W pewnym momencie gitarzysta odwiedził także naszą grupę fanów, oddaloną od niego o kilkanaście metrów. Uśmiechnęłam się, co Johnny odwzajemnił (na początku koncertu był szybszy i to on pierwszy uśmiechnął się do mnie), a następnie nachylił się i... podał mi swoją kostkę od gitary! W jednej chwili ogarnęła mnie euforia, niedowierzanie, radość, w efekcie czego z oczu poleciały mi łzy. Chwała geniuszowi, który wymyślił wodoodporne kosmetyki do makijażu oczu, bo strach byłoby wrócić do domu.
źródło: prywatna galeria
Hollywoodzkie wampiry zaskakiwały do samego końca. Na pożegnanie zostały wypuszczone wielkie, czerwone i białe balony, których żywot kończył się na gitarze Joe Perry'ego lub na czubku sztyletu Alice'a Coopera.
źródło: https://www.facebook.com/hollywoodvampires/
(koncert w Göteburgu, Szwecja)
Zazwyczaj po dobrym koncercie na 2 dzień dopada mnie tzw. depresja pokoncertowa. Po występie Hollywood Vampires nadal trwam w podekscytowaniu. Nadal ciężko mi uwierzyć, że udało mi się spełnić marzenie, które przez lata wydawało mi się zupełnie nieosiągalne.
źródło: prywatna galeria
Niech to będzie nauka dla Was - NIGDY nie porzucajcie marzeń. To one nadają sens i cel naszemu życiu. Jeśli włożycie w nie odpowiednio dużo wiary i serca, w końcu się spełnią.
źródło: prywatna galeria

setlista:
1) 'I Want My Now'
2) 'Raise The Dead'
3) 'I Got a Line On You' (Spirit cover)
4) 'Seven And Seven Is' (Love cover)
5) 'My Dead Drunk Friends'
6) 'Five To One'/'Break On Through' (The Doors cover)
7) 'The Jack' (AC/DC cover)
8) 'Ace of Spades' (Motörhead cover)
9) 'Baba O' Riley' (The Who cover)
10) 'As Bad As I Am'
11) 'The Boogieman Surprise'
12) 'I'm Eighteen' (Alice Cooper cover)
13) 'Combination' (Aerosmith cover)
14) 'People Who Died' (The Jim Carroll Band cover)
15) 'Sweet Emotion' (Aerosmith cover)
16) 'Bushwakers'
17) 'Heroes' (David Bowie cover)
18) 'Train Kept A-Rollin' (Tiny Bradshaw cover)
----------
19) 'School's Out'/'Another Brick In The Wall' (Alice Cooper/Pink Floyd cover)

You Might Also Like

0 komentarze